„Kocha się pomimo czegoś, a nie za coś”, „związek to kompromisy”, „miłość
ci wszystko wybaczy” – znacie to z autopsji?
Home
Archive for
2017
Wymagam,
oczekuję i musisz – oto 3 słowa, które pojawiając się w związku, wieszczą
szybki jego koniec. A przynajmniej koniec związku zdrowego, opartego na
wzajemnym poszanowaniu przestrzeni i niezależności. Brzmi to jak bluźnierstwo,
ale chcę Wam dziś powiedzieć coś ważnego (i być może odkrywczego) – w dobrym
związku nie musisz. Możesz. A najlepsze jest to, że chcesz. I partner chce. A
jak już nie chce… to to też możesz go już nie chcieć. To dokładnie takie
proste.
Związek z drugim człowiekiem to nie
hołd lenny, choć niektórym czasem tak się wydaje. To umowa na czas nieokreślony
z możliwością natychmiastowego wypowiedzenia. Z każdej strony. Znacie te
opowieści o tym, że ludzie w związkach przestają o siebie dbać? Niechlujny
wygląd, wątpliwej jakości maniery, zapuszczanie siebie… i zapuszczanie
partnera. Owszem, przejście z fazy romantycznego zauroczenia w fazę
ustabilizowanego związku skłania do opuszczenia gardy, ale litości… Wszystko w
związku zaczyna się od ciebie a promieniuje i oddziałuje potem na twojego
partnera. Gdy przestajesz dbać o siebie, przestajesz też dbać o drugą osobę i
waszą wspólnotę. Dlaczego? Bo już ci nie zależy, już nie walczysz i zabiegasz.
Zwykle w odpowiedzi na taką postawę partner zaczyna wchodzić w tory „oczekuję”.
Bo i cóż ma zrobić? Nie twierdzę, że pokazanie się w dresie przekreśla związek
(wszak czasem go determinuje), ale wciąż warto zastanowić się, czy wyglądamy w
nim korzystnie i czy przypadkiem nie cuchnie.
Nie zrozummy się źle – nie powinniśmy
być w relacjach, po których niczego się nie spodziewamy. Rzeczą podstawową i
zasadniczą jest poznać oraz pokochać swoje własne potrzeby, jeszcze zanim
zaczniemy się za kimkolwiek obracać. Mamy również absolutne prawo oczekiwać, że
to, co dostajemy od początku znajomości, jest autentyczną ofertą relacji. Jeśli
niedługo po ustaleniu waszej ustnej umowy, warunki zaczynają odbiegać od
wcześniejszych, możemy złożyć zażalenie na produkt niezgodny z opisem. I reklamację.
Zdecydowanie lepiej jest pozbyć się wadliwego towaru, niż narzekać na niego do
końca życia. W podzięce zadbać, żeby i
nasza oferta nie okazała się bublem. Wtedy można też cieszyć się taką relacją
bez konieczności czynienia poświęceń i werbalizowania swoich zawiedzionych
oczekiwań.
Być może brzmi to nieco obcesowo i
odziera piękną romantyczną relację z godności. Analogie do produktów, ofert i
reklamacji mogą brzmieć brutalnie, ale w rzeczywistości warto spojrzeć na
najważniejszy aspekt naszego życia na chłodno i z dystansem. Wszak nie mamy
podobnych odczuć, gdy ktoś rzeczowo analizuje wybór studiów czy ścieżki
kariery. Nasze związki powinny być pełne uniesień i magicznego romantyzmu, ale
wyższe uczucia buduje się na solidnych fundamentach. A do podstaw należy
podejść zasadniczo, żeby dom, który chcemy razem wybudować nie okazał się
kolosem na glinianych nogach złożonych z nieracjonalnych przesłanek.
Ale ale, nie oznacza to, że jeśli
wszystkie nasze zachcianki nie zostają zaspokojone w związku, to z fochem
zbieramy swoje zabawki i idziemy do innej piaskownicy. Nie wolno zapominać, że
nasi partnerzy nie są jasnowidzami. Naszą wizją udanego związku należy dzielić
się z potencjalnym partnerem od samego początku znajomości (i nigdy nie
przestawać). Zamiast jednak przedstawiać alfabetyczną listę wymagań, lepiej
skupić się na swojej roli w związku i celu, do jakiego zmierzamy. A potem
słuchać, kim chce być ewentualny przyszły małżonek. Jeśli wspólnie wysnuta
wizja okazuje się atrakcyjna, istnieje szansa, że to początek pięknej miłości.
W związku liczą się tylko oczekiwania wypowiedziane a spodziewanie się, że ktoś
się domyśli, powinno być karalne. Natomiast treść komunikatów jest równie
istotna, jak ich forma. Możemy używać emocjonalnych szantaży i wywoływać w kimś
poczucie frustracji. Możemy też przeanalizować realnie swoje wyobrażenia a
potem te sensowne przedstawić partnerowi, znów w odniesieniu przede wszystkim
do siebie – swojej roli i odczuć związanych z waszą relacją. Nie jest to
uniwersalne remedium na uniknięcie awantury i negatywnych uczuć, ale zwiększamy
szansę na osiągnięcie porozumienia w kwestii pracowania nad stanem naszego
związku.
Wiemy, że jesteśmy w odpowiednim
miejscu z drugą osobą, gdy zyskujemy poczucie, że bycie bez naszego partnera nie
jest końcem świata, ale przynosi tyle radości i satysfakcji, że nie chciałoby
się być nigdzie indziej. Sprawy mogą oczywiście komplikować wspólne
zobowiązania – dzieci, kredyty, itp. Jednak jeśli postanawiamy w czymś trwać,
to nie możemy oczekiwać, że tylko jedna osoba postanowi o to zadbać. A zmiany
zawsze najlepiej zaczynać od siebie. Jeśli nasze starania pozostaną bez
odpowiedzi, mamy nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek, odejść i zapobiec
nieszczęściu przynajmniej dwóch osób, a może i kolejnych, jeśli w grę wchodzą
dzieci.
Także bądźmy razem, bo możemy, ale
wcale nie musimy. Uczucie zależności jest pierwszym stopniem do budowania muru
frustracji między partnerami. Nie musicie wymagać, oczekiwać i wydawać
dyspozycji. Tylko doczytajcie również to, co drobnym drukiem, gdy postanawiacie
powierzyć komuś własne starania.
Joanna H.
Sawicka
Utarło się uważać, że faceci to psy na baby a ich apetyt na seks nijak nie licuje z kobiecymi potrzebami. Ile to razy usłyszysz od faceta pozostającego w stałym związku, że seksu uświadcza rzadziej, niż koledzy-single.
Oczywiście, pierwsze miesiące nowego związku pełne są ekscytacji i seksualnych maratonów. Gdy jednak mija pierwsza fascynacja a związek zaczyna ewoluować, często kobiecy popęd ulega poważnemu osłabieniu. To prosta droga do związkowej frustracji. Ta, z kolei, objawia się humorami, odsuwaniem się a nawet skokami w bok. No i mamy gotowy kryzys.
„Seks nie jest taki ważny” - powie kobieta. Przecież najważniejsza jest miłość, zaufanie, poczucie bliskości. Zasadniczo tak, ale dla mężczyzn objawem wszystkiego powyższego jest akt cielesnego uniesienia. Można się oburzać, że ewolucja tak okrutnie z nas zadrwiła, ale nasze mózgi działają nieco inaczej. I dobrze, dzięki temu jest ekscytująco. Z drugiej jednak strony, musimy wykazać się cierpliwością, żeby nauczyć się te różnice rozumieć i respektować.
Dlaczego ona nie ma ochoty na seks?
Dla kobiety seks zaczyna się w głowie. To zestaw emocji, uczuć i myśli, które warunkują udane życie intymne. W skrócie, seks jest naturalną emanacją zadowolenia z życia. Kobieta niepewna, zestresowana i zaniepokojona nie będzie poszukiwała cielesnej bliskości. To tak, jakby w Piramidzie potrzeb Masłowa, seks był na wyższym poziomie. Potrzeba pojawi się dopiero po zaspokojeniu bardziej podstawowych oczekiwań emocjonalnych.
Dlaczego on ma ochotę na seks?
Bo u mężczyzny seks jest na pierwszym poziomie potrzeb. Seks jest potrzebą w dużej mierze fizjologiczną , którą w minimalnym stopniu warunkują emocjonalne przesłanki. Oczywiście, zbliżenie z kochaną osobą docenią bardziej, ale to rozkoszne didaskalia. Po prostu go potrzebują, żeby nie oszaleć.
Niby wszyscy, o tym wiem, prawda? Czasem jednak antagonizujemy nasze konstrukcje psychofizyczne nazywając je oziębłością lub nieokiełznanym zwierzęcym pociągiem. Pogłębiamy tym samym, poczucie wzajemnego niezrozumienia. Dla zdrowia naszego i naszych relacji z płcią przeciwną, powinniśmy nauczyć się wyrozumiałości dla tych różnic.
Nie śmiem twierdzić, że w materii apetytu na seks, to kobiety mają się dostosować do potrzeb mężczyzn. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że to kobiecy popęd jest bardziej podatny na zmiany natężenia. Czasem warto zadać sobie pytanie, czego potrzebujemy, żeby częściej nabierać na niego ochoty. W końcu seks to zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne!
Jak mieć więcej ochoty na seks?
Kobiecy mózg działa bez wytchnienia. Nieustannie zbiera i analizuje informacje. Czasem ciężko pod koniec dnia z entuzjazmem i wyluzowaniem oddać się erotycznym uniesieniom. Jutro narada zespołu, mama idzie na mammografię, Zosia pokłóciła się z narzeczonym a karta kredytowa sama się nie spłaci. I weź tu wskocz w satynową koszulkę i świetnie się baw. Bo seks uprawia się w radosnym uniesieniu przecież, prawda? W chwilach erotycznego odrętwienia, warto przypomnieć sobie uczucie relaksu i satysfakcji, jakie odczuwamy po udanej nocy. Można też na własną rękę (a bez farmakologii) podkręcić swoje libido. Jak?
1. Częściej go uprawiaj.
Seks jest, jak każde inne hobby czy sport. Większą chęć ma się na kolejną sesję, gdy poprzednia była niedawno i wciąż czujemy wpływ wyrzutu serotoniny (hormonu szczęścia) do naszego mózgu. Każda zaniedbywana czynność zaczyna wydawać się mało atrakcyjna i wymagająca wiele wysiłku. Warto dbać o częstotliwość i zdawać sobie sprawę, że obniżenie apetytu jest z tym bezpośrednio powiązane.
2. Zafunduj sobie wielogodzinną grę wstępną.
Kobiety często narzekają, że całe zbliżenie zajmuje kilka minut a gra wstępna zostaje ograniczona do niezbędnego minimum. Oczywiście, należy komunikować i wymagać od partnera, żeby wsłuchiwał się w nasze potrzeby. Można jednak przedłużyć grę wstępną na własną rękę. Nastawienie się od rana, że dziś wieczorem zatoniemy w namiętnych uściskach ukochanego powinno wprowadzić w łaskawszy nastrój. Nie zaszkodzi, gdy wyślemy facetowi seksowną wiadomość i wywołamy pobudzającą wymianę liścików konwersację. Dzięki takim trikom sprawimy, że gra wstępna potrwa wiele godzin a nasze emocje nastroją się na właściwe fale.
3. Zadbaj, by lubić seks, który uprawiasz.
Czasem warto zadać sobie pytanie, czy zajęcia z zumby, na które co tydzień ledwo zwlekasz się z łóżka w przekonaniu, że tak należy; na pewno są dla ciebie. Lubisz aktywność fizyczną, ale ta wydaje ci się katorgą? Może powinnaś zmienić leginsy na długą suknię i wybrać się na flamenco? Podobnie jest z seksem. Jeśli nie czujesz, że sprawi ci on przyjemność, to może coś w tym rodzaju aktywności fizycznej do ciebie nie pasuje. Zastanów się, co nie gra w tym obrazku i popracuj na tym. A może to być wszystko – począwszy od muzyki tła czy pozycji, na samym partnerze skończywszy. Oczekiwania i pragnienia dobrze jest komunikować partnerom zarówno werbalnie, jak i zwykłymi gestami i poprowadzeniem ręki. Na dobry seks ma się zawsze więcej ochoty.
Powyżej przedstawiam kilka spostrzeżeń, jak można rozruszać życie łóżkowe, jeśli generalnie przynosi nam ono satysfakcję. Zupełnie inne środki należy wdrożyć w życie, gdy stosunki seksualne nie mieszczą się w ramach naszego psychicznego i fizycznego komfortu. Jeśli jednak czerpiesz z seksu przyjemność, ale jakoś zawsze, gdy kładziesz się do łóżka, jesteś już zbyt zmęczona, to może warto rozważyć jakiś plan motywacyjny.
Joanna H. Sawicka
Zdaję sobie
sprawę, że temat nie jest łatwy. Powtarzający się problem „bycia przyjacielem”
dziewczyny, która Ci się podoba, jest frustrujące i zniechęcające. Rozumiem, że
czujesz się z tym źle, dlatego w tym cyklu, postaram się wyczerpująco
odpowiedzieć na najbardziej palące pytania. W części pierwszej skupię się na
zachowaniach, które są prostą drogą do czarnej dziury friendzone. Jeżeli nie
jesteś pewny, gdzie tak naprawdę się znajdujesz, część druga - skąd wiedzieć, że
znalazłeś się we friendzone, pomoże ci określić swoje położenie. Następnie,
opowiem ci co zrobić, żeby nie dać sobie przypiąć etykietki „przyjaciel”. W
końcu, postaram się wyciągnąć cię z przyjacielskiego czyśćca, jeżeli już się
tam znalazłeś.
CZĘŚĆ 1 - JAK
TRAFIĆ DO FRIENDZONE
W pierwszej części cyklu na temat Friendzone, przeanalizujemy przyczyny z
jakich trafiają tam biedne dusze miłych chłopców.
Friendzone - strefa w której zostaje uwięziona osoba (zafriendzonowana),
która z jakiegoś powodu nie jest atrakcyjna seksualnie dla osoby friendzonującej;
sytuacja, kiedy zafriendzonowany/a, odczuwa potrzebę zmodyfikowania relacji
jedynie przyjacielskiej na seksualną, jednak nie spotyka się to z odpowiedzią
friendzonującej/ego.
(Mówimy tutaj o
sytuacji, w których dopiero poznałeś osobę, która ci się podoba. Zakochiwanie
się w przyjaciółkach, które znasz od dłuższego czasu zostawiam na później.)
Zacznijmy od zmierzenia się z przykrym faktem – sam wpędziłeś się w
friendzone. Przykro mi, że dowiadujesz się tego z bloga. Przejrzyj ze mną jednak
katalog zachowań, które mogły popchnąć waszą relację w stronę przyjaźni, a nie
związku.
1. Postawiłem się w roli przyjaciela, bo bałem się pokazać jej, że mi się podoba.
Nam ludziom (wszystkim!), wydaje się, że inni wiedzą, o czym myślimy i
czego chcemy. Nikt nie może być pewien na 100%, co myśli druga osoba, dopóki
nie dostanie informacji od źródła! Dziewczyna może domyślać się Twoich
intencji, ale równie dobrze może zupełnie nie zdawać sobie z nich sprawy.
Jeżeli nawiążesz z nią relację przyjacielską, będzie uważać cię za przyjaciela.
Kluczowym działaniem będzie więc próba nawiązania relacji romantycznej.
Przykład -
zamiast pytać: „Może byśmy wyskoczyli na piwo, któregoś dnia po pracy?”,
stwierdź: „Chciałbym zabrać Cię na kolację do Pizzerii X w centrum, myślę, że
Ci się spodoba. Pasowałby Ci ten piątek?”. Widzisz różnicę? W pierwszym
przykładzie zadajesz pytanie z intencją niezobowiązującego, przyjacielskiego
spotkania. Drugie zdanie, to zaproszenie na wieczorne spotkanie w restauracji
we dwoje - co jednoznacznie sugeruje randkę.
2. Brak kontaktu fizycznego.
Kolejnym nieporozumieniem wynikającym z Twojego strachu przed okazaniem
jej, że Ci się podoba, jest brak kontaktu fizycznego. Jeżeli nie będziesz jej
dotykać, ona pomyśli, że nie jesteś nią zainteresowany i zacznie patrzeć na
Ciebie jak na kolegę. Dlatego pamiętaj o tym, żeby ją dotykać: w zabawie, przez
przypadek, z intencją – zacznij od neutralnych miejsc, takich jak ramię czy
plecy i kiedy zauważysz pozytywne reakcje, możesz posunąć się dalej. Jeżeli nie
wiesz, jak się za to „zabrać”, możesz wykorzystać sztuczki, np. wróżenie z ręki
- to da ci dobry powód do dotknięcia jej bez poczucia niezręczności. Dzięki
temu przełamiesz pierwsze lody i dalszy kontakt przyjdzie tobie (i jej)
łatwiej.
3. Za bardzo się starałem.
Nauczonym komediami romantycznymi, filmami Disneya i opowieściami
ludowymi, mężczyznom wydaje się, że kobietę trzeba sobie wychodzić i w końcu
ulegnie. Kupować prezenty, kwiaty, nie wiadomo, co jeszcze, bezustannie prawić
komplementy, potakiwać jej, spotykać się z nią zawsze, kiedy ona chce, śpiewać
serenady, skakać przez ogień, zabijać smoki, grać nosem na flecie, itd. Otóż
mój drogi biedaku, nie. Chyba, że Twoim marzeniem jest być żywym, ciepłym
podnóżkiem w sweterku. Wtedy radzę poszukać sobie dominy. W przeciwnym wypadku,
polecam ogarnąć swoje życie i zapytać się, gdzie, do cholery, zostawiłem swoją
godność? Jak już ją znajdziesz, otrzep ją z kurzu i załóż z powrotem. Zdrowa
relacja opiera się na równości - jeżeli czujesz, że dziewczyna wkłada do waszej
relacji mniej niż ty, nie gódź się na to. Przestań przepływać dla niej morze,
jeżeli ona nie przeskoczy dla Ciebie kałuży. Kobiety nie zdobywa się błagając
na kolanach o jej miłość, a tak to wygląda, kiedy za bardzo się dla niej starasz.
4. Słuchałem o jej problemach z facetami
Kobieta nie opowiada swoich problemów z innymi mężczyznami, facetowi
który jej się podoba. Czasem może to robić na pierwszym etapie znajomości, żeby
sprawdzić jak zareagujesz. Albo żeby dać Ci do zrozumienia, że widzi Cię jako
dobry materiał… na przyjaciela. W końcu właśnie o tym rozmawia ze swoimi
przyjaciółkami, a Ty chyba nie chcesz być jedną z nich, prawda? Pozwalając na
to, że stawia cię w roli terapeuty swoich związków, trafiasz od razu do
szufladki z napisem: przyjaciel - darmowy psycholog na żądanie. Żadna kobieta
nie chce uprawiać seksu ze swoim terapeutą, któremu zwierzyła się ze swoich
problemów i niedoskonałości. Będzie się czuła przed Tobą naga i to nie w tym
dobrym sensie. Nie pomyl jednak jej potrzeby zrzucenia na Ciebie swoich
problemów, z intymnością w związku.
5. Zgadzałem się z jej każdą opinią i stwierdzeniem.
Innymi słowy, dałeś jej sygnał, że nie masz własnego zdania, albo odwagi,
żeby je wyrazić. Stymulująca dyskusja wywołuje silne emocje, co z kolei może
zapalić iskrę między wami. Kobieta ma szansę poprzekomarzać się z Tobą,
posłuchać Twojego zdania i spróbować przekonać Cię do swoich racji. Broniąc
swoich opinii, ale równocześnie wykazując się tolerancją dla jej zdania,
pokazujesz swoją inteligencję, pewność siebie i charyzmę. Burzliwa i
emocjonująca rozmowa jest na tyle skutecznym afrodyzjakiem, że nawet, jeżeli w
pierwszej chwili nie wydawałeś się kobiecie atrakcyjny, możesz nadrobić to
swoją charyzmą. Skup się jednak na tematach, które wzbudzą w kobiecie dużo
pozytywnych emocji, np. pytając ją o najbardziej szaloną przygodę jej życia czy
najlepszy prezent, który kiedykolwiek dostała. Unikaj tematów związanych z
pracą i polityką. Staraj się też nie narzekać
6. Byłem niepewny siebie/zbyt nieśmiały.
Pewność siebie jest sexy. Nie ważne, czy mówimy o kobiecie czy mężczyźnie
- pewne siebie osoby są atrakcyjne. Prawdziwa pewność siebie nie przychodzi z
dnia na dzień, jednak można się jej nauczyć. Akceptacja siebie, swoich wad i
zalet, brak potrzeby porównywania się z innymi, wiara w swoje możliwości i
swoją wysoką wartość to niektóre z jej elementów. Dopóki nie wyrobisz sobie
prawdziwej, wewnętrznej pewności siebie, po prostu ćwicz! Stań prosto, unieś
głowę, uśmiechaj się, mów spokojnym, głębokim głosem. Załóż, że podobasz się
każdej kobiecie i ona dobrze się z Tobą czuje - już dzięki tym autosugestiom i
odpowiedniej mowie ciała poczujesz się bardziej pewny siebie.
7. Narzekałem o moim braku szczęścia z kobietami.
Pewien chłopak chciał mnie kiedyś poderwać mówiąc, że chce się ze mną
umówić, bo nie miał dziewczyny od paru lat. Totalny strzał w stopę!! Skoro inne
Cię nie chciały, to znaczy, że coś z Tobą nie tak. Nawet nie chcę się
dowiadywać, co. Według teorii społecznego dowodu słuszności, człowiek ocenia
coś, jeżeli inni cenią to wysoko. Wyobraź sobie dwa bary z kebabem - w jednym
jest dużo ludzi, w drugim nie ma nikogo. Gdzie wybierzesz się po kanapkę? To
samo dzieje się w relacjach międzyludzkich. Musisz się „sprzedać” jako
mężczyzna, który jest popularny wśród kobiet, ale wybrał właśnie tą konkretną.
Nie chodzi mi o chwalenie się podbojami (kobiety nie znoszą historii o innych
kobietach i wcale im to nie imponuje), ale o to, żebyś był zrelaksowany, nie
okazywał desperacji (nawet jeżeli ją czujesz) i był gotowy na to, że ona nie
będzie Tobą zainteresowana (bo nie jesteś zdesperowany ;) ).
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)