Coś dla ducha: Mogę bez ciebie żyć, ale nie chcę - o niepotrzebnych potrzebach

     


      Wymagam, oczekuję i musisz – oto 3 słowa, które pojawiając się w związku, wieszczą szybki jego koniec. A przynajmniej koniec związku zdrowego, opartego na wzajemnym poszanowaniu przestrzeni i niezależności. Brzmi to jak bluźnierstwo, ale chcę Wam dziś powiedzieć coś ważnego (i być może odkrywczego) – w dobrym związku nie musisz. Możesz. A najlepsze jest to, że chcesz. I partner chce. A jak już nie chce… to to też możesz go już nie chcieć. To dokładnie takie proste.
          Związek z drugim człowiekiem to nie hołd lenny, choć niektórym czasem tak się wydaje. To umowa na czas nieokreślony z możliwością natychmiastowego wypowiedzenia. Z każdej strony. Znacie te opowieści o tym, że ludzie w związkach przestają o siebie dbać? Niechlujny wygląd, wątpliwej jakości maniery, zapuszczanie siebie… i zapuszczanie partnera. Owszem, przejście z fazy romantycznego zauroczenia w fazę ustabilizowanego związku skłania do opuszczenia gardy, ale litości… Wszystko w związku zaczyna się od ciebie a promieniuje i oddziałuje potem na twojego partnera. Gdy przestajesz dbać o siebie, przestajesz też dbać o drugą osobę i waszą wspólnotę. Dlaczego? Bo już ci nie zależy, już nie walczysz i zabiegasz. Zwykle w odpowiedzi na taką postawę partner zaczyna wchodzić w tory „oczekuję”. Bo i cóż ma zrobić? Nie twierdzę, że pokazanie się w dresie przekreśla związek (wszak czasem go determinuje), ale wciąż warto zastanowić się, czy wyglądamy w nim korzystnie i czy przypadkiem nie cuchnie.
          Nie zrozummy się źle – nie powinniśmy być w relacjach, po których niczego się nie spodziewamy. Rzeczą podstawową i zasadniczą jest poznać oraz pokochać swoje własne potrzeby, jeszcze zanim zaczniemy się za kimkolwiek obracać. Mamy również absolutne prawo oczekiwać, że to, co dostajemy od początku znajomości, jest autentyczną ofertą relacji. Jeśli niedługo po ustaleniu waszej ustnej umowy, warunki zaczynają odbiegać od wcześniejszych, możemy złożyć zażalenie na produkt niezgodny z opisem. I reklamację. Zdecydowanie lepiej jest pozbyć się wadliwego towaru, niż narzekać na niego do końca życia. W  podzięce zadbać, żeby i nasza oferta nie okazała się bublem. Wtedy można też cieszyć się taką relacją bez konieczności czynienia poświęceń i werbalizowania swoich zawiedzionych oczekiwań.
          Być może brzmi to nieco obcesowo i odziera piękną romantyczną relację z godności. Analogie do produktów, ofert i reklamacji mogą brzmieć brutalnie, ale w rzeczywistości warto spojrzeć na najważniejszy aspekt naszego życia na chłodno i z dystansem. Wszak nie mamy podobnych odczuć, gdy ktoś rzeczowo analizuje wybór studiów czy ścieżki kariery. Nasze związki powinny być pełne uniesień i magicznego romantyzmu, ale wyższe uczucia buduje się na solidnych fundamentach. A do podstaw należy podejść zasadniczo, żeby dom, który chcemy razem wybudować nie okazał się kolosem na glinianych nogach złożonych z nieracjonalnych przesłanek.
          Ale ale, nie oznacza to, że jeśli wszystkie nasze zachcianki nie zostają zaspokojone w związku, to z fochem zbieramy swoje zabawki i idziemy do innej piaskownicy. Nie wolno zapominać, że nasi partnerzy nie są jasnowidzami. Naszą wizją udanego związku należy dzielić się z potencjalnym partnerem od samego początku znajomości (i nigdy nie przestawać). Zamiast jednak przedstawiać alfabetyczną listę wymagań, lepiej skupić się na swojej roli w związku i celu, do jakiego zmierzamy. A potem słuchać, kim chce być ewentualny przyszły małżonek. Jeśli wspólnie wysnuta wizja okazuje się atrakcyjna, istnieje szansa, że to początek pięknej miłości. W związku liczą się tylko oczekiwania wypowiedziane a spodziewanie się, że ktoś się domyśli, powinno być karalne. Natomiast treść komunikatów jest równie istotna, jak ich forma. Możemy używać emocjonalnych szantaży i wywoływać w kimś poczucie frustracji. Możemy też przeanalizować realnie swoje wyobrażenia a potem te sensowne przedstawić partnerowi, znów w odniesieniu przede wszystkim do siebie – swojej roli i odczuć związanych z waszą relacją. Nie jest to uniwersalne remedium na uniknięcie awantury i negatywnych uczuć, ale zwiększamy szansę na osiągnięcie porozumienia w kwestii pracowania nad stanem naszego związku.
          Wiemy, że jesteśmy w odpowiednim miejscu z drugą osobą, gdy zyskujemy poczucie, że bycie bez naszego partnera nie jest końcem świata, ale przynosi tyle radości i satysfakcji, że nie chciałoby się być nigdzie indziej. Sprawy mogą oczywiście komplikować wspólne zobowiązania – dzieci, kredyty, itp. Jednak jeśli postanawiamy w czymś trwać, to nie możemy oczekiwać, że tylko jedna osoba postanowi o to zadbać. A zmiany zawsze najlepiej zaczynać od siebie. Jeśli nasze starania pozostaną bez odpowiedzi, mamy nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek, odejść i zapobiec nieszczęściu przynajmniej dwóch osób, a może i kolejnych, jeśli w grę wchodzą dzieci.
          Także bądźmy razem, bo możemy, ale wcale nie musimy. Uczucie zależności jest pierwszym stopniem do budowania muru frustracji między partnerami. Nie musicie wymagać, oczekiwać i wydawać dyspozycji. Tylko doczytajcie również to, co drobnym drukiem, gdy postanawiacie powierzyć komuś własne starania.


Joanna H. Sawicka

0 komentarze:

Prześlij komentarz