Going Dutch – kto powinien płacić na randce?
Płacenie na randce to kolejny z tematów, który wypływa podczas dyskusji
na temat równouprawnienia.
Tradycyjnie, zarówno zapraszającą jak i płacącą osobą, był mężczyzna.
Jednym z powodów był oczywiście fakt, że kobiety na ogół nie miały własnych
pieniędzy i spod opieki ojca, przechodziły pod opiekę męża. Z czystym sumieniem
i niekłamaną radością możemy, przynajmniej w obrębie krajów rozwiniętych,
powiedzieć, że ten argument przeszedł już do historii.
Jednakże sam motyw dostarczenia posiłku w relacji romantycznej jest w nas
zakorzeniony od milionów lat. Żywym i pociesznym dowodem są na to np. szympansy
– samce, które przynoszą samicy owoce i inne smakołyki, mają dużo większą
szansę na zdobycie jej względów. Możemy mówić w nieskończoność o wyższości
naszej kultury nad naturą, jednak w niektórych przypadkach, nasz szympansi mózg
wygrywa i nie pozostaje nic innego jak się do niego dostosować.
Zdaję sobie sprawę ze wszystkich argumentów przemawiających za podziałem
rachunku. Kobiety również zarabiają, mężczyzna nalegający na pokrycie rachunku
jest szowinistą, kobieta musi odwdzięczyć się seksem, itd. Chciałabym jednak
zwrócić uwagę na kilka, mam wrażenie, przemilczanych powodów, dla których
tradycyjne podejście do randkowych opłat, powinno pozostać aktualne, a w każdym
razie wzięte pod uwagę.
Szympansi mózg jest oczywiście pierwszym i najbardziej naturalnym
aspektem. Jedzenie i seks to nasze potrzeby podstawowe. Świetnie obrazuje to
żart: „Wszystkim wydaje się, że każda kobieta marzy o perfekcyjnym facecie.
Bzdura! Kobiety marzą o tym, żeby jeść i nie tyć!”. Jedzenie jest
niezaprzeczalnie super. Szczególnie jedzenie, które dostajemy od kogoś. Kanapka
zrobiona przez mamę jest zawsze smaczniejsza niż ta, którą przygotujemy sami.
Za jedzenie jesteśmy gotowi oddać wiele, a co za tym idzie, czujemy się
zobowiązani w stosunku do osoby, która nam je dostarczyła.
Jeżeli mężczyzna, który zaprosił kobietę na randkę*** oferuje zapłatę za
posiłek, świadomie lub nieświadomie uruchamia proces wymiany dóbr. Kobieta może
odwdzięczyć się pieniędzmi płacąc połowę rachunku, lub odbić piłeczkę i
zaoferować mężczyźnie ekwiwalent – swój czas, względy, obietnicę rewanżu.
Innymi słowy, zarówno darowanie pożywienia jak i jego przyjęcie, jest sygnałem
zainteresowania.
Jeżeli mężczyzna zakomunikuje potrzebę podzielenia rachunku, kobieta odczyta jego intencje jako przyjacielskie, a nie romantyczne. Z kolei kiedy kobieta naciska na uiszczenie swojej części zapłaty, może to oznaczać, że sama chce utrzymać relację na stopie przyjacielskiej.
Jeżeli mężczyzna zakomunikuje potrzebę podzielenia rachunku, kobieta odczyta jego intencje jako przyjacielskie, a nie romantyczne. Z kolei kiedy kobieta naciska na uiszczenie swojej części zapłaty, może to oznaczać, że sama chce utrzymać relację na stopie przyjacielskiej.
Jest to ważna informacja dla obu stron i nie należy jej lekceważyć.
Jeżeli mężczyzna spodobał się kobiecie, nie będzie ona miała zwykle nic
przeciwko temu, żeby być mu dłużna.
*** mówimy o
początkach znajomości, czyli o pierwszych randkach
Według zasady, za randkę płaci osoba, która zainicjowała spotkanie –
zaprosiła na randkę. Do niej należy wybór miejsca, tak więc ona powinna wyjść z
propozycją pokrycia kosztów wyjścia. Nie ma jednak zasady co do tego gdzie i za
ile powinniśmy wychodzić. Jeżeli nie masz pieniędzy na drogą restaurację,
wybierz spacer w parku i lody. Jest to dobre rozwiązanie szczególnie w
przypadku, kiedy podejrzewasz, że kobieta zainteresowana jest twoim portfelem,
a nie tobą.
Ważna jest również forma zaproszenia. „Chciałbym cię zaprosić na kolację”
to zupełnie co innego niż: „Jestem głody, chodźmy coś zjeść”. W pierwszym
przypadku ewidentnie zapraszamy z pełną odpowiedzialnością. W drugim, rzucamy
luźną, niewiążącą propozycję, która nie zobowiązuje do płacenia za dwoje.
Pamiętajmy, że zaprosić można każdego – zarówno na randkę, przyjacielskie
wyjście czy spotkanie biznesowe. W każdym wypadku, osoba zapraszająca
zobowiązuje się do zapłaty.
Co ciekawe, kobiecą chęć do przyjmowania pożywienia od mężczyzn zdaje się
wyjaśniać również historia pocałunku. Łączenie ust, wiązało się, według większości
badaczy czasów prehistorycznych, z przekazywaniem rozdrobnionego jedzenia
słabszej jednostce – matka – dzieciom, dorosły – starszej, pozbawionej już
zębów, osobie. Powstałe w ten sposób skojarzenie pocałunku z pokarmem, związało
się dodatkowo ze świadomością, że ktoś się o nas troszczy i opiekuje. Kobiety,
jako osoby fizycznie i historycznie słabsze od mężczyzn, właśnie w ten sposób
kojarzyły zapewnianie im pożywienia jako wyraz chęci zbliżenia się.
Ostatnią kwestią jest tutaj realny koszt randki. Zanim zaczniemy
krytykować kobiety za brak inicjatywy w zapłaceniu rachunku, przyjrzyjmy się
temu, ile pieniędzy, czasu i bólu włożyła ona w nową, seksowną sukienkę,
perfekcyjną fryzurę, pomalowanie paznokcie, wywoskowane nogi, pijące w palce
szpilki… Wszystko po to, żeby spodobać się mężczyźnie siedzącemu naprzeciwko. Im
więcej starań włożyła kobieta w przygotowania, tym bardziej zależy jej na
udanym przebiegu randki. Jest to również dodatkowy sygnał świadczący o tym, że
jest zainteresowana mężczyzną z którym się spotyka.
Jak w takim razie rozegrać kwestię płacenia w sytuacji kiedy jesteśmy
zainteresowani rozwojem sytuacji?
Mężczyźni – poproście i zabierzcie rachunek z intencją zapłaty. W razie
potrzeby, powiedzcie kobiecie, że chcecie sami uregulować rachunek.
Dziewczyny – dobrze by było, gdybyście wyraziły gotowość do podziału
rachunku, w razie gdyby wasz partner tego oczekiwał. Pozwólcie mu jednak
zapłacić, jeżeli oferuje. Będzie to przyjemność zarówno dla was, jak i dla mężczyzny
z którym jesteście.
Jeżeli nie czujecie się przekonani, nic się nie stało. Pamiętajcie jednak
o tym, że jeżeli oczekujecie podziału rachunku, powinniście wspólnie zdecydować
gdzie idziecie i NIE używać słowa „zaproszenie”. Jasny komunikat i
możliwość wyboru, pozwoli kobiecie zdecydować o tym, czy chce i może pozwolić
sobie na wspólne wyjście.
Na koniec, chciałabym jeszcze raz podkreślić, że kwestia płacenia odnosi
się przede wszystkim do pierwszych spotkań. Później jest to kwestia dogadania
się – ona wkłada wygodne legginsy i spina włosy w kok, a on daje jej rachunek
za zamówioną pizzę ☺.
Róża Salti
ja ze swoim partnerem nie tyle dzieliliśmy się rachunkiem, co po prostu każde gdzieś się później rewanżowało i to mi jak najbardziej odpowiadało i odpowiada, czułam się lepiej z myślą, że nie musi ciągle za nas płacić, a ja też jako zarabiająca osoba mogę nas gdzieś zabrać i zapłacić ;)
OdpowiedzUsuń