Coś dla ducha: Komplement jako towar deficytowy - czyli jak je mówić i przyjmować
Zauważyliście, jak ciężko nam
ostatnio powiedzieć lub przyjąć komplement? Jeśli (kobiecie) mówi go kobieta,
to pewnie z nas drwi. Jeśli to mężczyzna komplementuje, to na pewno próbuje
zaciągnąć ją do łóżka.
Facetom chyba najłatwiej pochwalić innego faceta, ale często pojawia się to w formie mocno żartobliwej. Czemu tak ciężko idzie nam ich mówienie? Bo przestaliśmy w nie wierzyć.
Facetom chyba najłatwiej pochwalić innego faceta, ale często pojawia się to w formie mocno żartobliwej. Czemu tak ciężko idzie nam ich mówienie? Bo przestaliśmy w nie wierzyć.
W dobie wszechogarniającego hejtu,
jako przeciwwaga dla nich pojawiły się komplementy puste – górnolotne,
wychwalające pod niebiosa a przez to bezkrytyczne i mało wiarygodne („Ta
wspaniała trenerka odmieniła całe moje życie”). A przecież nie trzeba
uwielbiać, żeby docenić coś małego. To właśnie w ten sposób budujemy nasze
ciepłe relacje.
Kobiecy punkt widzenia
Kobiety rywalizują obecnie ze
wszystkimi i we wszystkim – w pracy, życiu osobistym, na szczupłość, mniej
zjedzonych kalorii, awanse, podróże i weekendowe rozpasanie imprezowe. Ścigają
się z innymi kobietami i z walczą o swoje z mężczyznami. A przecież skoro taka
kobieta ma być najlepsza, to skomplementowanie innej osoby kwestionowałoby jej
„lepszość”. Oznaczałoby uznanie dla czyichś osiągnięć, a jeszcze w dodatku
mogłoby zostać uznane za zbędne pochlebstwo. Zaś komplementowanie facetów to
słabość, dopraszanie się o uwagę a może nawet (nie-daj-boże) flirt i wtedy to
już zupełna tragedia, bo to przecież mężczyzna powinien zdobywać kobietę (a ona
być krytyczna i niedostępna, jak Izabela Łęcka). Czyli się nie da, nie wypada i
się nie powinno. Z trudem przychodzi nam nawet werbalne docenienie najbliższych
– bo się rozpuszczą, nie uwierzą, zaraz zaprzeczą i pewnie coś chcemy. Nie
opłaca się.
Kobiece błędy w komplementowaniu
Większość kobiecych błędów w
(nie)mówieniu i (nie)przyjmowaniu komplementów wynika z zaburzonego poczucia
własnej wartości. Ponieważ same w siebie wątpią i same komplementów nie potrafią
przyjmować, to rzutują te lęki na inne kobiety. Nie chcą ich zawstydzić, ani
sprawiać wrażenia, że nimi manipulują.
Mężczyznom natomiast chętniej
dogryzają. W końcu „mężczyźni kochają zołzy”. Zamiast docenić ich wysiłki z
siłowni (tak, robią to dla Was) czy podkreślić osiągnięcia życiowe (i to
poniekąd też); wyzłośliwiają się, aby obniżyć ich pozycję negocjacyjną.
Męski punkt widzenia
Powiedzenie kobiecie komplementu to
podlizywanie się, podrywanie a w najgorszym wypadku wręcz molestowanie. Spore
ryzyko. Mężczyzna albo odsłoni się z afektem, albo narazi na kłopotliwe konsekwencje
zawodowe. Nierzadko kobieta jeszcze zaprzeczy, czyli dodatkowo dowie się, że
nie ma racji. A to nie jest coś, co faceci lubią słyszeć. Mężczyźni, powiedzenie
czegoś miłego kumplowi równoważą ilością wzajemnych żartów i „pojazdów”. Wbrew
temu, co sądzą kobiety, oni naprawdę rzadko gadają na intymne, emocjonalne
tematy. Kumpelskie konsultacje w kwestiach relacji z kobietami, to ostatnia
deska ratunku i objaw poważnej desperacji. Natomiast komplement jest
spontanicznym zwerbalizowaniem uznania czyichś pozytywnych cech.
Męskie błędy w komplementowaniu
Skończyły się czasy, gdy
najważniejsze dla kobiet były przymioty urody. Choć kobiety wciąż poświęcają
mnóstwo uwagi swojemu wyglądowi, twierdzą jednak uparcie, że robią to tylko dla
siebie. Nierzadko traktują takie „piękne” komplementy, jako wchodzenie na pole
intymne. Głodne są natomiast komplementów dotyczących ich wysiłków i życiowych
osiągnięć. Tą drogą można dostać się do wewnętrznego kręgu osób zaufanych.
Zwłaszcza drażliwym tematem jest ciało bezpośrednio – komplementy jego
dotyczące zarezerwowane są dla wyższego poziomu intymności. W zalewie banałów i
asekuracyjnych żartów, ważne, żeby komplement spersonalizować i odnosić do
konkretnych sytuacji. I zdecydowanie wyłączyć ze swojego repertuaru internetowe
teksty, które naprawdę znają wszystkie kobiety. I uważają za żenujące.
Jakie i kiedy komplementy mówić
Przede
wszystkim komplementy powinny być szczere i wynikać z właściwych pobudek. Nie należy
używać ich, jako środek do celu. Dobry komplement to taki, który mówimy
spontanicznie, bezinteresownie i bez oczekiwań określonej reakcji. Te
najprzyjemniejsze dotyczą konkretnych sytuacji i zachowania komplementowanego. Lepiej
brzmi: „masz ciekawy punkt widzenia”, niż „masz piękne oczy”. Ostatecznie wszyscy
rozumni przedstawiciele gatunku ludzkiego wyżej cenią charakter, niż cielesną
powłokę.
U mężczyzn najlepiej komplementować
ich zaradność – wybierają miłą restaurację, pomagają coś naprawić czy są dobrzy
w jakimś sporcie. To świadczy o ich potencjale i możliwościach, opanowanym
fizycznym lub emocjonalnym terytorium, a to właśnie one są dla nich
najistotniejsze. Oczywiście wygląd też jest istotny, ale mężczyźni nie malują
się i nie stroją, bo jednak uważają go za drugorzędny.
U kobiet również lepiej wygląd
traktować drugoligowo. Obecnie ważniejsze są dla nich ich dokonania. Przez
wieki spłycano rolę do kobiety do ozdoby mężczyzn. Czasem zapominamy, że
kobiety dostały prawa wyborcze wiele lat po zniesieniu niewolnictwa (a jedno i
drugie odbyło się stosunkowo niedawno). Kobiety wciąż zażarcie walczą o swoje
równoprawne miejsce we współczesnym społeczeństwie często biorąc na siebie mnóstwo
obowiązków. To właśnie te starania przede wszystkim warto docenić. I to właśnie
to chciałyby, żeby w nich zauważać – efekty ciężkiej pracy, nie genetyczne
dziedzictwo.
Zdecydowanie bezpieczniej jest najpierw
przełamać pierwsze lody i zacieśnić więzi, zanim wypowie się na temat ich
urody. Zwłaszcza w miejscu pracy należy odpuścić sobie komentarze na temat
wyglądu. Zupełnie inaczej w uszach kobiety zabrzmi „wybrałaś bardzo dobrą
sukienkę na dzisiejsze spotkanie”, niż „dobrze wyglądasz w tej sukience”.
Różnica może subtelna, ale akcent komplementu przenosi się z figury na
umiejętne podkreślanie własnej urody.
Jak naprawiać w sobie i wokół
siebie ten „komplementny” marazm? Najlepiej zacząć od uwierzenia w siebie oraz
docenienia swoich atutów i dokonań. Staramy się codziennie, powinniśmy być
dumni z naszych sukcesów. Wtedy łatwiej nam będzie przyjąć do wiadomości, że i
innym nimi imponujemy. Nauczymy się mówić „dziękuję”, zamiast tłumaczyć się,
zaprzeczać czy węszyć spisek. Nawet jeśli nie jesteśmy jeszcze mistrzami
samooceny, warto spróbować docenić naszych przyjaciół, rodzinę czy
współpracowników. Ten prosty, ale uwaga! szczery; gest może zacieśnić relację z
kimś, kto niebawem nam się zrewanżuje. A im głębiej w las, tym drzew więcej.
Pozytywne odczucia, sympatyczniejsze relacje, wzrost samooceny – to tylko
początek lawiny szczęścia, jakie ze sobą przyniosą.
JH. Sawicka
0 komentarze:
Prześlij komentarz