Coś dla ciała: Ochota na seks, czyli zimna ryba vs. napalony zwierzak
Utarło się uważać, że faceci to psy na baby a ich apetyt na seks nijak nie licuje z kobiecymi potrzebami. Ile to razy usłyszysz od faceta pozostającego w stałym związku, że seksu uświadcza rzadziej, niż koledzy-single.
Oczywiście, pierwsze miesiące nowego związku pełne są ekscytacji i seksualnych maratonów. Gdy jednak mija pierwsza fascynacja a związek zaczyna ewoluować, często kobiecy popęd ulega poważnemu osłabieniu. To prosta droga do związkowej frustracji. Ta, z kolei, objawia się humorami, odsuwaniem się a nawet skokami w bok. No i mamy gotowy kryzys.
„Seks nie jest taki ważny” - powie kobieta. Przecież najważniejsza jest miłość, zaufanie, poczucie bliskości. Zasadniczo tak, ale dla mężczyzn objawem wszystkiego powyższego jest akt cielesnego uniesienia. Można się oburzać, że ewolucja tak okrutnie z nas zadrwiła, ale nasze mózgi działają nieco inaczej. I dobrze, dzięki temu jest ekscytująco. Z drugiej jednak strony, musimy wykazać się cierpliwością, żeby nauczyć się te różnice rozumieć i respektować.
Dlaczego ona nie ma ochoty na seks?
Dla kobiety seks zaczyna się w głowie. To zestaw emocji, uczuć i myśli, które warunkują udane życie intymne. W skrócie, seks jest naturalną emanacją zadowolenia z życia. Kobieta niepewna, zestresowana i zaniepokojona nie będzie poszukiwała cielesnej bliskości. To tak, jakby w Piramidzie potrzeb Masłowa, seks był na wyższym poziomie. Potrzeba pojawi się dopiero po zaspokojeniu bardziej podstawowych oczekiwań emocjonalnych.
Dlaczego on ma ochotę na seks?
Bo u mężczyzny seks jest na pierwszym poziomie potrzeb. Seks jest potrzebą w dużej mierze fizjologiczną , którą w minimalnym stopniu warunkują emocjonalne przesłanki. Oczywiście, zbliżenie z kochaną osobą docenią bardziej, ale to rozkoszne didaskalia. Po prostu go potrzebują, żeby nie oszaleć.
Niby wszyscy, o tym wiem, prawda? Czasem jednak antagonizujemy nasze konstrukcje psychofizyczne nazywając je oziębłością lub nieokiełznanym zwierzęcym pociągiem. Pogłębiamy tym samym, poczucie wzajemnego niezrozumienia. Dla zdrowia naszego i naszych relacji z płcią przeciwną, powinniśmy nauczyć się wyrozumiałości dla tych różnic.
Nie śmiem twierdzić, że w materii apetytu na seks, to kobiety mają się dostosować do potrzeb mężczyzn. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że to kobiecy popęd jest bardziej podatny na zmiany natężenia. Czasem warto zadać sobie pytanie, czego potrzebujemy, żeby częściej nabierać na niego ochoty. W końcu seks to zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne!
Jak mieć więcej ochoty na seks?
Kobiecy mózg działa bez wytchnienia. Nieustannie zbiera i analizuje informacje. Czasem ciężko pod koniec dnia z entuzjazmem i wyluzowaniem oddać się erotycznym uniesieniom. Jutro narada zespołu, mama idzie na mammografię, Zosia pokłóciła się z narzeczonym a karta kredytowa sama się nie spłaci. I weź tu wskocz w satynową koszulkę i świetnie się baw. Bo seks uprawia się w radosnym uniesieniu przecież, prawda? W chwilach erotycznego odrętwienia, warto przypomnieć sobie uczucie relaksu i satysfakcji, jakie odczuwamy po udanej nocy. Można też na własną rękę (a bez farmakologii) podkręcić swoje libido. Jak?
1. Częściej go uprawiaj.
Seks jest, jak każde inne hobby czy sport. Większą chęć ma się na kolejną sesję, gdy poprzednia była niedawno i wciąż czujemy wpływ wyrzutu serotoniny (hormonu szczęścia) do naszego mózgu. Każda zaniedbywana czynność zaczyna wydawać się mało atrakcyjna i wymagająca wiele wysiłku. Warto dbać o częstotliwość i zdawać sobie sprawę, że obniżenie apetytu jest z tym bezpośrednio powiązane.
2. Zafunduj sobie wielogodzinną grę wstępną.
Kobiety często narzekają, że całe zbliżenie zajmuje kilka minut a gra wstępna zostaje ograniczona do niezbędnego minimum. Oczywiście, należy komunikować i wymagać od partnera, żeby wsłuchiwał się w nasze potrzeby. Można jednak przedłużyć grę wstępną na własną rękę. Nastawienie się od rana, że dziś wieczorem zatoniemy w namiętnych uściskach ukochanego powinno wprowadzić w łaskawszy nastrój. Nie zaszkodzi, gdy wyślemy facetowi seksowną wiadomość i wywołamy pobudzającą wymianę liścików konwersację. Dzięki takim trikom sprawimy, że gra wstępna potrwa wiele godzin a nasze emocje nastroją się na właściwe fale.
3. Zadbaj, by lubić seks, który uprawiasz.
Czasem warto zadać sobie pytanie, czy zajęcia z zumby, na które co tydzień ledwo zwlekasz się z łóżka w przekonaniu, że tak należy; na pewno są dla ciebie. Lubisz aktywność fizyczną, ale ta wydaje ci się katorgą? Może powinnaś zmienić leginsy na długą suknię i wybrać się na flamenco? Podobnie jest z seksem. Jeśli nie czujesz, że sprawi ci on przyjemność, to może coś w tym rodzaju aktywności fizycznej do ciebie nie pasuje. Zastanów się, co nie gra w tym obrazku i popracuj na tym. A może to być wszystko – począwszy od muzyki tła czy pozycji, na samym partnerze skończywszy. Oczekiwania i pragnienia dobrze jest komunikować partnerom zarówno werbalnie, jak i zwykłymi gestami i poprowadzeniem ręki. Na dobry seks ma się zawsze więcej ochoty.
Powyżej przedstawiam kilka spostrzeżeń, jak można rozruszać życie łóżkowe, jeśli generalnie przynosi nam ono satysfakcję. Zupełnie inne środki należy wdrożyć w życie, gdy stosunki seksualne nie mieszczą się w ramach naszego psychicznego i fizycznego komfortu. Jeśli jednak czerpiesz z seksu przyjemność, ale jakoś zawsze, gdy kładziesz się do łóżka, jesteś już zbyt zmęczona, to może warto rozważyć jakiś plan motywacyjny.
Joanna H. Sawicka
0 komentarze:
Prześlij komentarz