Home
Archive for
2016
Akt pierwszy. Wnętrze. Modna knajpa. Wieczór.
Opis: P. (on) i M. (ona) są nowocześni i postanowili
pozostać przyjaciółmi po rozstaniu. Spotykają się ze znajomymi na weekendowe wino,
aż w końcu A. zadaje wiszące w powietrzu pytanie.
A.: Czemu się rozstaliście?
P.: Ona się zmieniła.
M.: A on nie.
Zdarza mi się wysłuchiwać zwierzeń przyjaciół na temat
nieudanych związków. Podawane przyczyny są oczywiście najróżniejsze, ale wiele
z nich można sprowadzić do bardzo prostej konstatacji. Mężczyźni są zawiedzeni
zmianą, jaka zaszła w ich kobietach. Te drugie z kolei, rozczarowane są, że w
ich mężczyznach nie zaszła zmiana. Jak to zatem jest z tymi zmianami?
Kryzys 1: ona się zmieniła
Facet poznaje kobietę. Zgodnie ze wszystkimi miłosnymi
poradnikami, kobieta ta od początku sprawia wrażenie niezależnej,
samowystarczalnej, dającej pełną swobodę i tejże oczekującej. Ma zawsze ogolone
nogi, nigdy nie chodzi w wyciągniętym dresie, sypia wymalowana i w zwiewnych
halkach oraz ma nieopanowany seksualny apetyt. Chodzący ideał. Problem polega
na tym, że zwykło się kobietom wmawiać określony schemat uwodzenia. Gdy jednak
już mężczyznę usidlą w związku, spoczywają na laurach i kończą się gierki.
Wtedy dopiero okazuje się, że ona również miewa okres, humory, dłubie w nosie,
boli ją głowa i pyta, dokąd idziesz i, o której wrócisz. To naprawdę twarde
lądowanie dla mężczyzny, który musi zaprzyjaźnić się z mniej anielską wersją
swojej lubej. Nie każdy jest w stanie przez to przebrnąć. Warto zatem zdobyć
się na zdrową dozę szczerości przy poznawaniu a także konsekwencję podczas
dalszej wspólnej drogi. Od początku warto mówić o swoim świecie na tyle
uczciwie, żeby nie zafundować parterowi terapii szokowej. Warto również pamiętać,
że skoro zakochał się w miłośniczce seksownej bielizny, to może nie jest aż tak
wielkim wyrzeczeniem noszenie jej na co dzień a skoro kiedyś nie miałaś
problemu, że w piątki wychodzi z kumplami na piwo, to może niech tak zostanie?
W końcu nie fair jest zmienianie zasad gry w czasie gry.
Kryzys 2: on się nie zmienił
Mama zwykła mi powtarzać pewną życiową mądrość, że mężczyznę
można zmienić… na innego. Jednak wiele kobiet mimo wszystko podejmuje syzyfowy
wysiłek a potem dziwi je porażka. Powiedzmy sobie zatem szczerze, że pod tym
względem mężczyźni są dużo bardziej szczerzy podczas nawiązywania relacji. Stąd
też doprowadzające kobiety do szału sformułowanie „przecież wiedziałaś, na co
się decydujesz”. Oczywiście, nawet mężczyźni podlegają dojrzewaniu (choć w
znacznie bardziej ograniczonym zakresie – żart!). Jednak dzieje się to w
pewnych ramach. Mężczyźni są gorsi w udawaniu, gdy kobiety wykształciły
(odwrotnie do reszty gatunków) niezwykły katalog barwnych póz. Mimo wszystko
pokutuje w kobietach model, w którym one „naprawiają” nierozgarniętych i
krótkowzrocznych mężczyzn (stąd kobieca fascynacja „złymi chłopakami”, choć to
temat na zupełnie osobny wpis). Jakie jest ich rozczarowanie, gdy okazuje się,
że bałaganiarz wciąż rozrzuca skarpety po domu, żartowniś wciąż lubuje się w
psikusach a zagorzały przeciwnik posiadania dzieci wciąż nie ma w planach
obdarzenia partnerki uroczym potomstwem. Przecież poświęciły tyle czasu, żeby
ich wychować! Błąd. Związek to relacja dwóch dorosłych osób, jeśli jego wersja
dorosłości jej nie pasuje od początku, powinna wybrać inny obiekt westchnień.
Powyższe postawy mogą oczywiście występować u obydwu płci,
choć empiryzm wskazuje na częstsze występowanie przedstawionego modelu.
Oczekiwania są niezwykle istotnym i fundamentalnym elementem udanej relacji,
więc warto zadbać, żeby od początku wyraźnie komunikować je szczerze.. To nie
oznacza, że w żadnym z nas nigdy nie następują przemiany, ale jeśli już na
takie się decydujemy, muszą wynikać z nas samych. Tylko wtedy mogą być szczerze
realizowane i pozbawione piętna poświęcenia dla partnera. Bądźmy najlepszą
wersją samych siebie a wtedy wystarczy zwrócić uwagę, w jakiej naszej wersji
się zakochaliśmy i oczekiwać, że jest to wersja na lata.
J. H. Sawicka
Internet
stał się naszym mentorem. Ostatnimi czasy rzadziej o poradę pytamy bliskich, a
częściej „wujka Google". Przyjęło się już uważać, że internet zna
odpowiedzi i ma instrukcje dla każdej sfery naszego życia.
Gdy szukamy
seksu, trafiamy na strony porno, które oferują niezliczoną liczbę filmów traktowanych później niejako jak
tutoriale. Następnie staramy się wprowadzić w życie podejrzane sceny. Skoro
wszyscy to oglądają, to znaczy, że tego właśnie pragną.
Otóż nie,
porno kłamie i buduje fałszywy obraz zarówno związany z aspektami
emocjonalnymi, jak i fizycznymi. Większość z nas zdaje sobie sprawę z faktu, że
z perspektywy emocjonalnej, obraz ten jest mocno skrzywiony, ale czy fizyczne
aspekty również są tak oczywiste?
•
Ulubiony guzik
Zasadnicza
większość kobiet osiąga orgazm poprzez stymulację łechtaczki. Oznacza to, że
ani pozycja na pieska, ani rytmiczne uderzanie o kobiece ciało, przypominające
granie na bębnie, nie przyniesie partnerce rozkosznego spełnienia. Nudny
misjonarz i posuwiste ruchy splecionych ciał mają większą siłę sprawczą.
•
Rozmiar ma znaczenie, ale bez przesady
Ani
gigantyczne piersi, ani penis w rozmiarze XXL nie jest szczytem pragnień. Panów
spieszę poinformować, że kobieta jest najwrażliwsza przy wejściu do pochwy.
Jeżeli już mamy mówić o rozmiarze, to od długości ważniejsza jest grubość. Oczywiście miło jest
czuć mężczyznę w sobie, ale ogromne przyrodzenie raczej przyniesie ból, niż
rozkosz.
Drogie
Panie, moment, gdy mężczyzna dotyka piersi, jest w 100% przypadków
najszczęśliwszą chwilą jego życia, zapomnijcie więc o kompleksach. Absurdalne
rozmiary, które sprzedaje nam porno s, jak eksplozje w filmie akcji:
spektakularne, żeby popatrzeć, ale zbędne w prawdziwym życiu. Pamiętajmy, że
prawdziwi ludzie tak nie wyglądają (i wcale nie powinni).
•
Ręce z daleka
Specyfika
filmu porno kładzie nacisk na szczegółowe ukazywanie konkretnych partii ciała,
najlepiej w zbliżeniach. Zwykli ludzie uprawiają seks w spleceniu, które
uniemożliwiałoby ginekologiczną dokładność. Oznacza to również, że ręce, które
zwyczajowo obejmują (a w przypadku filmu porno – zasłaniają) ulubione miejsca,
muszą zniknąć. Partnerzy w filmie porno zwykle ledwie się dotykają. Znów
oszustwo, bo w końcu dotyk i bliskość jest esencją przyjemności w miłosnych
zapasach.
•
Pocałunki nie są tylko dla mięczaków
Filmy porno
rzadko pokazują pocałunki. Nawet miejska legenda głosiła niegdyś, że prostytutki
nie całują się ze swoimi klientami. Miało to wskazywać, że pocałunek jest
czynnością niezwykle emocjonalną. Widać to zresztą w nielicznych scenach
całowania się w porno. Wydaje się, że aktorzy robią to nie tylko odrobinę od
niechcenia, ale wręcz z jakiegoś rodzaju pogardą. Błąd! Umiejętnie
przeprowadzony pocałunek potrafi wywołać spazmy rozkoszy i powinien być
traktowany jako niezwykle istotna pieszczota.
•
Zawsze w gotowości!
Ledwo
kobieta lub mężczyzna zjawią się w kadrze, oboje są gotowi do podjęcia
czynności seksualnych. On z pięknym wzwodem, ona wilgotna z rozłożonymi nogami.
Otóż nie tylk onie jest tak w prawdziwym życiu, ale nawet nie powinno. Choć
mężczyźni dużo szybciej osiągają gotowość do penetracji niż kobiety, nie
oznacza to, że penetracja powinna odbywać się zaraz po wymianie
porozumiewawczych spojrzeń. Mężczyźni notorycznie zapominają o grze wstępnej,
choć każdy niejako zmuszony do niej przyzna, że przyjemność ze stosunku
znacząco wzrasta, gdy poświęci się choć kilka minut na wstępne pieszczoty.
Pewna
niesprawiedliwość biologii sprawia, że w kontekście samych potrzeb, sfer
erogennych, impulsów i reakcji fizycznych, kobiety i mężczyźni zasadniczo się
różnią. Nierzadko trudno nam o tym rozmawiać z partnerem, zwłaszcza, gdy jest
to partner nowy. Zamiast jednak kopiować wzory z dość karykaturalnych
przedstawień satysfakcjonujących zbliżeń, należy dać sobie czas na wspólne
odkrywanie wzajemnych rozkosznych tajemnic.
Joanna H.
Sawicka
Ludzka
psychika lubi okopy – przyzwyczajenia, stałą sytuację, rytuały. Zmiana i
zarządzanie nią jest najtrudniejszą, ale i najważniejszą umiejętnością
osobistą, która uczyni nasze życie bogatszymi i bardziej satysfakcjonującym.
Jednak trzeba do tego sporo odwagi i determinacji. Ale mam dla was mały spoiler:
potem jest już tylko z górki.
Bycie
singlem jest modne. Czasy, gdy żyjących w pojedynkę nazywano starymi pannami i
zatwardziałymi kawalerami, bezpowrotnie minęły. Współczesna kultura sprzedaje
nam profil singla jako osoby niezależnej, mającej czas dla siebie i swoich
pasji. Z drugiej strony, wyznacznikiem sukcesu we współczesnych mediach
społecznościowych jest liczba posiadanych przyjaciół, followersów i kontaktów.
Seks natomiast dostępny jest na wyciągnięcie ręki – począwszy od namiastki,
jaką jest porno w internecie, poprzez aplikacje i portale randkowe, które w
dużej mierze sprowadzają się do łączenia w pary potencjalnych parterów
seksualnych; aż do szerokiej oferty seksu płatnego. Jednocześnie jesteśmy
odurzeni zalewem nowości, ulepszeń i update’ów. Na każdym kroku proponuje się
nam nowe i oczywiście lepsze: telefon, komputery, kosmetyki, samochody i leki.
Jak trudno jest się zdecydować na zakup czegoś, co posłużyć ma nam dłużej, niż
rok, gdy nieustannie z tyłu głowy mamy świadomość, że za kilka miesięcy
zaproponuje nam się coś lepszego! Te wszystkie okoliczności są wręcz
szklarniowymi warunkami do wysypu zastępów singli przekonanych, iż związki to
przeżytek i anachronizm z czasów jaskiniowych. Coraz częściej decydujemy się na
życie w pojedynkę ze źle pojętego egoizmu, pozornej wygody i potrzeby wolności
oraz przekonania, że gdzieś w przyszłości zaproponują nam idealny model
partnera; lepszy niż to, co jest w ofercie w tej chwili. I tak z pełnym
przekonaniem wchodzimy w koleiny bycia singlem, a osoby przyznające się do
tęsknoty za związkiem uważamy za słabe, nieporadne, o obniżonym poczuciu
własnej wartości.
Kobiecy
punkt widzenia
Kobietom
wmawia się, że aby zdobyć i utrzymać przy sobie faceta, należy rozegrać
znajomość z precyzją Kasparowa nad szachownicą. Panie mają być zalotne, choć
niedostępne; cnotliwe, choć wyuzdane; naturalne, choć wymodelowane; szczere,
choć wyrachowane, a przede wszystkim muszą z wielkim zaangażowaniem udowadniać,
że im nie zależy. Istnieją dwa typy artykułów w kobiecych czasopismach –
"zaakceptuj siebie" oraz "zmień siebie". Nietrudno pogubić
się w świecie oczekiwań zbudowanym na tak silnych antagonizmach. Nie dziw, że
wiele kobiet kapituluje w obliczu wysoko ustawionej poprzeczki i woli wybrać
życie singielki zamiast nieustanny wyścig w konkursie żonglowania
osobowościami.
Męski punkt
widzenia
Mężczyznom
wmawia się, że życie w związku to nieustanne pole minowe kobiecych humorów,
reglamentacja seksu, parada zakazów i kornik w portfelu. Wciąż też pokutuje
wizerunek playboya, który swoją męskość udowodnić może jedynie poprzez
rozrzucanie swojego materiału genetycznego na każdym rogu. Jednocześnie to
mężczyźni gorzej sobie radzą z rozstaniami i bardzo często unikają wchodzenia w
nowe relacje ze względu na niezaleczone rany po poprzedniej. Nierzadko rozczarowanie relacją z jedną
konkretną osobą przenoszą na instytucję związku. I tak, nie „Mariola to był
kawał kwoki”, a po prostu „związki są złe”.
Ustna umowa
cywilno-prawna
Zapominamy
w tym wszystkim, że relacja z drugą osobą to efekt dwustronnej umowy. I zawrzeć
możemy w niej wszystko, wedle naszego uznania. Fajny związek może być znakomitą
przyjaźnią z satysfakcjonującym aspektem erotycznym. Wystarczy tylko odważyć
się otworzyć i poczekać na rozwój sytuacji. I nie chodzi tu o desperackie
poszukiwania związków, bo to właśnie jest najczęstszą przyczyną emocjonalnych
blizn. Gdy od początku zawieramy umowę, w której godzimy się na wiele
niewygodnych warunków, tragedia jest nieuchronna. Z początku zagryzamy zęby, bo
efekt fascynacji wysuwa się na pierwszy plan. Po jakimś czasie różowe okulary
zsuwają się nam jednak z nosa i okazuje się, że związek zaczyna uciskać.
Otwartość na relacje nie oznacza chwytania każdej okazji. Szczera postawa wobec
potencjalnego partnera może wręcz sprawić, że będziemy czekać dłużej (przecież
również nie zaprzyjaźniamy się z każdym). Za to efekt takiego podejścia będzie
zdecydowanie bardziej zadowalający.
Zawsze potrzeba sporo odwagi, żeby być gotowym
przyjąć zmianę, bo tym na pewno okazuje się każdy związek. Jednak rozsądne
zarządzenie taką zmianą może przynieść nam niesamowity ładunek synergii. A na
to warto się umówić.
Joanna H.
Sawicka
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)